Cześć! Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o mojej hodowli kiełków, których robię dość dużo. Kiełkowałam już sporo nasion. Kiełki są bardzo odżywcze, w momencie kiełkowania wartość odżywcza niektórych minerałów wzrasta aż o 600 %! Także naprawdę warto - w stanach leczniczych, w podkręceniu energii, gdyż są też bardzo energetyczne, a przy tym niskokaloryczne. Wybaczcie jakość zdjęć (może w przyszłości zrobię lepszym aparatem i podmienię).
Kiełki, a raczej młode pędy dyni:
Moje wyszły dość gorzkie, bo trzymałam je na świetle, ale gorzki smak też jest nam potrzebny. Można je stosować w celach leczniczych przy anemii, gdyż mają bardzo dużo żelaza. Ja moje kiełki hoduję zawsze na bawełnianej 100% wacie - nie używam sztucznej, ani syntetycznej.
Kiełki gorczycy:
Kiełki gryki niepalonej:
Kiełki lnu (mają dużo omega-3):
Trawka owsiana:
Trawka pszeniczna:
Rzeżucha:
A tutaj próbki dań z moich kiełków: Chlebek na zakwasie z kiełków gryki niepalonej powstawał mniej więcej tak: grykę skiełkowałam:
zmieliłam:
dodając do zmielonej gryki zakwasu żytniego zrobiłam zaczyn na chleb (stał przez całą noc):
dodałam wody, mąki żytniej, soli i rodzynek, i zrobiłam ciasto na chleb (musi mieć konsystencję gliny):
przełożyłam do brytwanek:
chlebek urósł:
I niestety zapomniałam zrobić zdjęcie chlebka po upieczeniu, ale wyszedł dobrze :)
Kolejne danie to kotleciki z kiełków ciecierzycy (robiłam też kiedyś z nich hummus), ale tu kotleciki:
można też takie zrobić z kiełkowanego grochu całego, soczewicy zielonej, fasolki mung, fasoli.
Ugotowana i zmielona ciecierzyca:
Dodaję jajko, trochę mąki razowej, smażoną cebulkę, czosnek, sól, pieprz, inne przyprawy na jakie mam ochotę, obtaczam w bułce tartej i smażę:
A także używam takiego farszu z kiełkowanych strączków np. do pierogów:
Oczywiście też je robię z mąki razowej, bo oczyszczonej nie za bardzo uznaję.
Ze strączków na surowo można jeść tylko fasolkę mung i zieloną soczewicę. Resztę trzeba gotować minimum 10 minut (ja zazwyczaj gotuję do miękkości), aby zneutralizować ślady toksycznej fazyny.
Kolejna ciekawa rzecz to napój tonizujący z kiełków pszenicy (jest to tzw. rajuvelac, który robi się tylko z kiełków zbożowych, robiłam go też z kiełków gryczanych i prosa):
Pszenicę myjemy, przepłukujemy i kiełkujemy (kiełki czym większe tym lepiej, moje na tym zdjęciu są jeszcze dość małe):
Następnie zalewamy przefiltrowaną wodą lub jaką tam macie i trzymamy pod ściereczką/gazą/ręcznikiem papierowym około 3 dni (rozwijają się w napoju lecznicze laktobakterie - ta sama zasada co przy kiszeniu, bo jest to właśnie taka kiszonka z kiełków pszenicy):
Po około 3 dniach wodę wypijamy (jest przciwzmarszczkowa) lub możemy zrobić z niej leczniczy szampan wg Ann Wigmor, dodając około 3 łyżki miodu na duży słoik. Nasz rajuvelac przefermentuje miód, będzie tam śladowa ilość alkoholu i pojawi się pianka po około znów 3 dniach. Taki szampan jest bardzo zdrowy, bo ma wszystkie minerały z kiełków pszenicy i miodu, a także lecznicze laktobakterie. Można dodać też ciutkę zakwasu z buraka i nasz szampan będzie miał śliczny różowawy kolor.
Kiełkować nasiona, a także fermentować zaczęłam po przeczytaniu tej bardzo mądrej książki, którą Wam również bardzo polecam!!! Jest w niej bardzo dużo ciekawych i mądrych przepisów. Autorka tej książki, już od dawna jest moim Idolem :) Mam wszystkie jej książki! Bardzo, bardzo polecam!!!
Jeśli macie mało energii, często czujecie się źle lub macie problemy zdrowotne zmienicie swoje życie bardzo na + !
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach, bo trochę doświadczenia w kiełkowaniu i fermentowaniu mam :)
Dobrego dnia i uśmiechy !!! :-)